środa, listopada 12, 2008

Kawałki, czyli odłamki rozrywkowe

Dowcip. Oby.
Afryka lub Floryda. Trzech kolegów stoi nad stosem pustych butelek. Jeden z nich postanawia:
- Trzeba zrobić zrzutkę na piwo!
- Eee, ja nie wchodzę. Wracam do domu. - odpowiada drugi i odchodzi.
- ???
Po pewnym czasie dwaj pozostający, po wyczerpaniu funduszy idą w tym samym kierunku, co pierwszy. Idą, idą i nagle patrzą, a tam leży aligator, a z paszczy wystaje mu głowa kolegi.
- No, taaaa. Na piwo nie chciał się zrzucić, ale śpiworek Lacoste'y to sobie kupił!
Scena jak codzień, a właściwie co wieczór. Podano do stołu. Na kolację kanapka z szynką i ogórek pokrojony w plasterki. Igi zjada ogórek widelcem, kanapkę zaś trzyma w rękach. Po chwili masło z chleba przepływa na obie dłonie, które Igor pokazuje widowni:

- Serwetkę! - delikatnie daje znać nam syn - Serweeeetkęęę
!
Udało mu się zwrócić naszą uwagę. Zbliżamy uszy, żeby usłyszeć, czy powiedział magiczne słowo.
- Serweeeetkęęę!!!
- Słucham? - pytamy, licząc na to, że doda słowo "proszę".
- Ser-we-tkę! - sylabizuje nie dając za wygraną.
- Słucham? - zwracamy się do syna w oczekiwaniu na poprawę.
- Serwetkę! No, nie wiesz, co to jest serwetka?! - zdziwiony nad naszą ignorancją pyta malec.
- Proooszę! - pasujemy nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- No.., proszę...

wtorek, lipca 29, 2008

Miszmasz, czyli informejszon owerlołd

Polacy mają pierwsze miejsce na Olimpiadzie w Chinach. Bo pierwsi dotarli do miasteczka olimpijskiego. Na Jedynce "Żądza krwi 6" a na TVN Turbo pokazy kiepskiej mody połączone z lekcjami anatomii. W Sierra Leone dla odmiany znów wydobywają diamenty. "Zaryzykował i odniósł sukces". Banany natomiast składają się z goździków, waty cukrowej, świeżo ściętej trawy i landrynek gruszkowych. Proste? Nie? No, bo chodzi o zapach. Twoje codzienne źródło nawilżania leży na południu Europy. I kim, u licha, jest contessa, e? Tyle zdążyłem zanotować z czerwonej kanapy. To sztuczne całkiem. Bardziej logiczne są, gdy kocica złapie nornicę albo Igor prowadzi dialog z dorosłymi. Wyjątek poniżej.
Ciocia W.: "Jak Ty pięknie jesz! Jestem w szoku!"
Igor: "Ja jestem w piżamie".
Resztę przypomnę sobie innym razem. Ctrl+Alt+Del.

wtorek, lutego 19, 2008

Na zakupy, ojciec!

Igor dziś zobaczył lokomotywę w sklepie, diabli nadali. Oczywiście hasło "Chcę dużą ciuchcię" zaczęło robić od razy furorę. Po przyjeździe do teściów lokomotywa nadal zajmowała pierwsze miejsce w rankingu zainteresowania. Musiałem wieczorem jechać do szpitala, a Igi za nic w świecie nie chciał mnie puścić. Gdy powiedziałem, że jadę do sklepu - on jedzie ze mną po lokomotywę. Tłumaczyłem, że na razie nie mam pieniędzy na kolejkę, że muszę zarobić. Nic z tego. W końcu użyłem wypróbowanej metody: "Muszę iść do pracy". "Nie musisz!" - odparł. "Muszę, żeby mieć pieniądze". Powyższy dialog trwał jak zapętlony bezwarunkowo. W końcu Igi zgodził się dać mi buzi i powiedział: "Idź do pracy, kup dużo pieniędzy na duuużą ciuchcię". I próbuj wyprowadzić w pole malucha.

piątek, stycznia 04, 2008

Kulinarnie

Przy jedzeniu tak mnie naszło słowotwórstwo i oto wynik:
1. smalczyk (ros. s malczik) - tłuszcz z małego chłopca

No i zaczęło się ... [Ku przestrodze]

We własnym domu trzeba uważać na słowa. Poza też.
Pojechaliśmy do lekarza z Krzysiem, bo zaczął gorączkować w nocy. Przy okazji pani doktor zbadała Igora, który uskarżał się na "brudne ucho". Gdy go spytałem, dlaczego go boli ucho, odpowiedział:
- Uderzył!.
- Kto?! - zapytałem.
- Pająk!!!
Ciekawe skąd się te pająki biorą? Pewnie ze tajnego stowarzyszenia World Wide Web... Wracając do pobytu w jednej ze znanych przychodni w Warszawie. Igor po badaniu powiedział, że jest dzielny i zażyczył sobie lizak. Zaprowadził mnie do baru. Dostał lizaka, ja zaś kupiłem sobie RedBulla w butelce. Siedliśmy przy stoliku, młody wcinał lizaka, chwaląc się towarzyszącym nam klientom przychodni. W pewnym momencie zwrócił uwagę na butelkę napoju energetyzującego w mojej dłoni.
- Masz piwo? - zapytał. Oczy pań w barku zwróciły się w moim kierunku błyskawicznie i porozumiewawczo mrugały.
- Nie - odpowiedziałem.
- Masz wino? - nie dawał za wygraną. Zainteresowanie otaczających nas osób wyraźnie wzrastało.
- Też nie - odparłem. - To jest napój.
- Aaa, napój - Igor zakończył dochodzenie na tym trunku. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby zapytał, czy to np. denaturat.
Ojcowie, do podziemia!!!