piątek, grudnia 14, 2007

Wąpierze są wśród nas

"Ząbek czosnku zebrany podczas pełni przez dziewicę od dziada przy stacji metra Centrum kupić. Roztwór srebra koloidalnego od znachora lub w aptece nabyć. Wodę z Powsina lub inszej artezyjskiej studni pobrać. A następnie ... Ząbek czosnku rozgnieść, z wodą źródlaną zagotować, aż w chałupie zapach przeniknie wszystkie skarpety. Ze srebrem połączyć. Do gruszki zassać. Przygotować się na najgorsze."
Brzmi jak z horroru klasy B? Ale to wszystko prawda. Tylko finał inny - nie strzelamy z tego do wampirów, strzyg czy innych stworów - robimy z tego lewatywę Krzysiowi. Kim jest Krzyś? Nie mówiłem? Orzeszku rwany z drzewa. No syn! Nie syn? Eee, tata mówi, że w wieku 2,5 roku nie mogę mieć syna. Dziwne. A w wieku 37 można?! W każdym razie - urodził się 27 sierpnia 2007 o 18:30. To ja idę oglądać Shreka.

poniedziałek, sierpnia 06, 2007

Słownik Dwulatka - stosować z głową cz.1

Nie wszyscy mnie rozumieją. Pomyślałem sobie, że spiszę podstawowe słowa, które najczęściej używam do komunikacji ze światem. Z zatem.

A
Abuzia - arbuz
Ahjo - Krecik lub bajka na DVD
Auto - samochód (wszelki)

B
Baba - babcia (to było łatwe)
Baban - banan
Bibje rakju - "We will rock you", popularna piosenka Queen, tu wersja z Mini-Mini
Brum-brum - jechać samochodem
Buła - bułka
Bup - but, buty
Buś - autobus

C
Ciaciu - ciastko
Chcieś - chcę, np. baban, chceś = chcę banana
Ciucia - pociąg, tramwaj.

D
Dada - woda
Dim - dym lub para wodna
Duzia - duży, duża, duże np. duzia auto
Dziii - komar, pająk lub inny insekt
Dziadzia - dziadek
Dziodzio - miód

G
Gim - gil lub koza (z nosa)

J
Juziu - gumowy chrabąszcz, zabawka do wanny

K
Kaś - kask (zwykle rowerowy)

Ł
Łał - bluzka, koszulka

M
Mapipi - majteczki
Mopob - motocykl

N
Nijał - kot
Nie - nie
Nusia - noga

O
Otata - pierwotnie - "ostatnia"; synonim czekolady (mama zawsze mówi, że to "ostatnia czekolada")
Otej - Okey

P
Pałała - koparka lub inny pojazd budowlany z ramieniem lub łyżką.
Pam - pan, mężczyzna
Puła - piłka (np. do koszykówki)
S
Sięźiś - księżyc

T
Ta - tak

Z
Ziu - samolot, helikopter

poniedziałek, czerwca 11, 2007

Tryptyk x 2

Mama mnie dziś dogoniła. No i tak wyglądam. Ma mi być lepiej w czasie upałów. Tacie się podoba.

środa, czerwca 06, 2007

Wstyd...


Uee, no co za ludzie. Dali mi jakieś niebieskie mazidło, moją szczoteczkę do zębów. Do tego Tatoolar podstawiał mi papier, że niby jakiś lepszy. Maziałem. I jeszcze raz. Potem normalnie wszyscy jakby się szaleju najedli. Tatoolar rzucał kotem, bo po tych papierach latał, tj. latał po parapecie, a tam były malunki. Takie tam rzuciki. Tatoo mówił o jakimś Kalim: Kalim grafia albo podobne. Dziś miałem chęć, to machnąłem parę. Potem mi się znudziło. Wg normy mogłem się na tym skupić przez tyle minut, ile mam lat - nie przekroczyłem jej. Sami zobaczcie próbki.
Aha, no jeden z tych malunków zrobiłem jako logo mojego teamu rowerowego z Józefosławia. Tatoo tam jeździ i ten, no, KKS i Smax. Niech spróbują odrzucić!

piątek, lutego 09, 2007

Jak zostałem agentem

Z szarego sportowego samochodu wysiada mężczyzna około czterdziestki. Jest niski. Wiem, bo nie widać jego głowy w oknie. Pewnym krokiem wchodzi do mieszkania. Jest ubrany w czarny skórzany płaszcz, garnitur w paski i czarną koszulę. Jedynym żywym elementem jego stroju jest krwistoczerwony krawat - nawyk ubierania czerwonej ozdoby kołnierzyka narodził się podczas jednej z pierwszych wspólnych akcji z agentką T równo 5 lat temu. W założeniu miała być to prosta operacja. Dwie kobiety w mieszkaniu nie spodziewały się tego, co miało nastąpić za chwilę. Jedną była agentka T. Mężczyzna kładzie czarną, ciężką skórzaną torbę. W drugiej ręce ma narzędzie, które posłuży do niespodziewanego przez T działania. Wybiegam. ... Nasze spojrzenia krzyżują się...
Skupiam się na tym, co widzę. Wiem, kim jest, ale zachowuję milczenie. On chyba też wie, kim jestem, gdyż się nieśmiało uśmiecha. Nie daję po sobie poznać, że wiem, co ma w lewej ręce. Jestem przygotowany do uratowania T. Podbiegam w kierunku lewej ręki i głęboko wciągam powietrze w nozdrza. Czuję delikatny słodki zapach... "Misiu!" - woła T. No i okazało się, że wsypałem własnego Tatę. W ręku miał bukiet kwiatów. Ale jak ma to związek ze zdarzeniami na Starówce sprzed 5 lat, nie wiem, ale i tak zostałem Agentem Tituk. Nic się nie ukryje!

sobota, stycznia 06, 2007

Refleksja na temat czasoprzestrzeni.

Jednym z miejsc,
Gdzie mogę się schować,
Jest godzina 24.