poniedziałek, sierpnia 15, 2005

Effrybady liwz in J.


Jeśli zdarza się coś, co warto opisać, to należy uwiecznić na jakimś medium. Miało być odludnie, niezbyt wielu rowerzystów, jeszcze mniej znajomych. Wiadomo, w długi weekend "wszyscy" wyjeżdżają. Oprócz nas. Okazało się, że nie tylko. Ruszyliśmy do pobliskiego parku, wyposażeni w wózek, Tituka i aparat fotograficzny. Szybki spacer tam i z powrotem. "Tam" poszło dość gładko. "Z powrotem" okazało się być przerywane. Ale do początku... Wypróbowaliśmy nosidełko dla Tituka. W drodze do "Tam" usnął po 1 km. Wylądował w wózku. Obudził się, gdy sięgnęliśmy po mały napój podczas postoju. W drodze "z powrotem" został wstawiony w nosidło twarzą w kierunku ruchu pojazdu, czyli mnie. Nie mógł się nadziwić, że las może ciągnąć się przez tyle metrów*. Nic nie było w stanie go rozproszyć. Najpierw spotkaliśmy Irka na idealnie nowym rowerze. Zamieniliśmy parę słów. Podeszła Grażyna, złożyła życzenia. Pomaszerowaliśmy dalej, Tituk domagał się kołysania. Potem nie wiadomo skąd na rowerach pojawiła się R z Paskudem. Gnali do Pubu G. Poźniej trójka Rosjan, jak sądzę, która zgubiła się w lesie i za pomocą telefonu komórkowego starali się ustalić swoją pozycję geograficzną. Raczej bezskutecznie, gdyż po wyjściu z lasu, po ok. 10 minutach, zobaczyliśmy i usłyszeliśmy ich współtowarzyszy definiujących charakterystyczne dla topografii terenu punkty orientacyjne. Wyjaśniliśmy, że ich koledzy się zgubili. Nawet złożyłem zdanie po rosyjsku. Po drodze spotkaliśmy znajomą Tygryska wybierającą się z mężem na Elbrus. Chwila rozmowy, idziemy dalej, w kierunku pubu G. Tam spotkaliśmy się z R, Paskudem, Basikiem i Rafułą.

Aha, gdyby Carlsberg rozpisywał konkurs pt. np. "Moja wakacje", to proszę pamiętać, że prawa do zdjęcia należą do Tituka. Czyli przez 18 lat nie można go bez naszej zgody użyc.

___________________
* lub innych jednostek uznanych przez Tituka za jednostki miary długości

Brak komentarzy: