niedziela, lutego 05, 2006

Elektroniczna babcia

Przypomniałem sobie, jak popatrzyłem na zdjęcia. Ale, ale... Narpiew... hm, chyba mówi się najpierw. A jak się tak zastanowić głębiej, to "najpierw" dziwnie brzmi, nie? Znów inny temat, a to przez Tatoolara. Miał iść w sobotę na japoński. No to mu przypominałem całą noc, że ma iść. No ze dwadzieścia razy wrzeszczałem między 22 a 7 rano. I co? Z A S P A Ł ! ! ! No to po co ja sobie gardło zdzieram? Mogłem spać. Za tydzień nic nie powiem. Zemsta będzie słodka jak suszone śliwki ze słoiczka.


Do tematu: dostałem do łapek to, co było zwykle poza ich zasięgiem. Znaczy babcię. Mało! Dwie babcie! Tylko dziwne, że obie wyglądają tak samo. Są srebrne i mają takie gumowe wypustki. Jak się do nich mówi, to one odpowiadają. Ale jakiś dziwny język używają, bo nie łapie, o czym dokładnie mowa. A jak nie rozumiem, to staram się rozładować. Po lewej widać jak się dogaduje z BJ*. Mama mi pomaga, bo babcia mi się nie mieści w łapce.

Potem z BM** rozmawiałem. Jak przebiegała rozmowa - no chyba widać. Tatoolar robił błyski, a Mamoolar pomagała i tłumaczyła. Ale gdzie teraz jest Mamoolar? Tatoolar mówił, że to ważna sprawa. Coś z klimatyzacją związane. I chyba z internetem. i-went*** na to mówią. Ja nie wiem, jak się to pisze. A Mamoolara nie ma teraz, to śpię na jej miejscu.







_________________

*BJ - Babcia Janina
**BM - Babcia Magda
*** Chodzi o "event"


Brak komentarzy: