niedziela, lipca 31, 2005

Znów była burza ...

Poszedłem spać o 5:30. A rezultaty dość mierne, choć ładnie błyskało. "Nie zdanżałem".










































sobota, lipca 30, 2005

A co na to ośmiornice?

Kochanym dzieckiem jest. Wiadomo kto. Tituk. Pomocny i współpracujący ze zmęczonymi rodzicami. A oto dlaczego.
Wróciliśmy ze wieczornego spaceru, podczas którego Tituk zasnął w wózku. Wprowadzenie go do domu zmieniło jego stan z uśpienia w czuwanie. Tygrysek postanowiła, że go wykąpiemy, nakarmimy i po chwilowym "semaforowaniu" kończynami górnymi osiągnie pożądany stan. Sen. Głęboki i nie mącący / męcący*
rodziców. W szybkim tempie pojawiła się w łazience wanienka z wodą. Tituk nie oponował przed zdjęciem ubrania. Nastąpiło zanurzenie. Łagodne fale obmyły jego ciało. Producentami fal oczywiście byli rodzice. Falowanie chyba zrodziło w Tituku odległe wspomnienia z okresu morskiego. Ruchy ramion i nóg podobały mu się, uśmiechał się do Mamy. Nawet wydał dźwięk w rodzaju "guee". Po czym łypnął oczkami i zaczął zmieniać odrobinę kolor twarzy. Nie był to co prawda kolor otoczenia (wanienki), nic jednak nie wskazywało na chęć zakończenia mycia. A jednak. Tituk zaryzykował uruchomienie dotychczas nieużywanego napędu. Usłyszeliśmy bulgot, woda zmieniła kolor, a Tituk w okamgnieniu znalazł się w ręczniku w ramionach Mamy.Na atrament to nie wyglądało. Do rozbrojenia bomby głębinowej zostałem mianowany ochotnikiem. Tylko echo powtarzało: "...mać, ... mać, ...mać".



______________
*wybrać odpowiednie słowo.

Nocna burza - pioruny cz. 3



A tu zagadka. Co jest na poniższym zdjęciu?

























Nocna burza - pioruny cz. 2





Nocna burza - pioruny cz. 1

O tej porze Tituk już spał. A Yagoolar musiał poczekać, aż się ściemni i przestanie padać. Efekty biegania po osiedlu, mierne przyznam w porównaniu z tym, co można było rejestrować się w dzień, w poniższych relacjach foto.

















środa, lipca 27, 2005

Bez tytułu - z chata

[14:41:30] Yagoolar says: Dostałaś powiadomienie o poście?
[14:42:32] Lewaloff says: e-e*, ale odinstalowałam soft, co może mieć pewien wpływ na brak powiadomienia.

[14:42:50] Yagoolar says: aaaa

[14:42:52] Yagoolar says: uuuu

[14:42:59] Yagoolar says: źźźźź

[14:43:07] Lewaloff says: Niech zgadnę

[14:43:12] Lewaloff says: Tituk sie dorwał do kompa

[14:43:18] Yagoolar says: he he

[14:43:20] Yagoolar says: Nie
. Ale dobre

__________
* e-e (pl.) oznacza zapewne przeczenie, głównie używane przez dzieci w wieku niedorosłym. (przyp.red.)

Raz, dwa, raz, dwa



Stara dobra piosenka, z nowymi słowami. Oto jak wygląda jeden z elementów troski o Tituka.

Wypluwanie i wkładanie.
Płacz i starych tupotanie.
Ruch wkoło dziecka, ruch
Smoczka szukanie.

Raz,dwa.
Raz,dwa.
Raz,dwa.Raz,dwa.
Raz,dwa.Raz,dwa.
Ruch wkoło dziecka, ruch
I odpoczywanie.


(Na melodię piosenki zespołu Maanam)

sobota, lipca 23, 2005

O nowych przyjaźniach Tituka


Oj, ciężko się skupić. Ciężko się skupić, jeśli trzeba się skupiać na Tituku, skutkiem czego blog, choć nie tylko to, ledwo żyją. Popadliśmy w rutynę bycia strażakiem - staramy się "gasić pożary" wywołane przez zwiększanie entropii układu złożonego z Tituka i jego małego wszechświata. Czasem nawet czuję się, jak cząsteczka wykonująca chaotyczne ruchy Browna albo demon Maxwella. Wszystko po to, żeby układ wrócił do równowagi, a to wymaga energii. I pomysłów z innego wszechświata.
Nie pamiętam, od czego się zaczęło, ale pewnie od nieprzespanej do końca nocy, dużej ilości wzbudzeń Tituka prawie do stanu świecenia - bywa wtedy "czerwony jak cegła" i emituje energię akustyczną w górnym pasmie częstotliwości akustycznych. A skubany potrafi wystarczająco długo i nie wytrzymasz, tego pewien jestem. Jak mawiała nasza położna: "Jeśli płacze, to nie znaczy, że jest głodne, chore lub ma kolkę. Może się nudzić!".
Prawdopodobieństwo jest dość duże. Tituk, jak się okazuje, zapałał wielką sympatią do Su. Na jej widok, choć zdaje się raczej na dźwięk, reaguje koncentracją, brakiem aktywności kończyn i wpatrywaniem się w jej kształt. Lubi jej ciepło. Co ciekawe, nie przeszkadza mu jej jednostajna melodia. Kim jest Su? Już w następnej odsłonie. Jeśli chcecie zgadywać, proszę bardzo.
Zamieszczam zdjęcie Tituka z Lulą, która wtarabaniła się dziś do wózka. Ostatecznie kiedyś, w erze przed-Titukowej, koty tam rządziły. Jak widać adaptacja ssaków występuje nadal, te bardziej przystosowane (tituki) wypierają mniej przystosowane (koty).

piątek, lipca 08, 2005

Sposób na osiągnięcie fioletowej karmy

Nie będzie wcale o filozofii Wschodu. Chyba że, centralnego. Zaczęło się od niezbyt udanego spania w nocy. Zatem rano musiała być kawa. Jak dotąd normalnie. Zdążyłem wypić kawę przed wyjściem do pracy. Wsiadłem w samochód i ruszyłem mozolnie w kierunku północnym, jednak z zamiarem zatrzymania się celem pozyskania bananów drogą wymiany biletów płatniczych NBP na towar. Zatrzymałem się, wszedłem do sklepiku i kupiłem nie tylko banany, ale także bułeczki drożdżowe z jagodami. Mmmmm. Rewelacja. Szkoda, że tylko cztery. Następnego dnia postanowiłem kupić 8. W czwartek, czyli w trzecim dniu, "obudziłem się później niż zwykle", za sprawą Tituka oraz budowy wzmacniacza lampowego (a.k.a. two-and-half-watter). Wcześniej wziąłem urlop okolicznościowy z okazji urodzenia się dziecka. Nie mam nowego dziecka - to jest to samo dziecko sprzed 3 tygodni. Pojechałem lekko nieuczesany po drożdżówki. Była 11:00. Wróciłem z pół-kilogramową torbą.
Jak myślicie, jakiego koloru jest karma? Złota? Biała? Odpowiedzi proszę nie przysyłać, nagród i tak nie przewiduję, chyba, że ktoś nie chce dostać nagrody.
Wracając do bułek. Tygrysia już dłuższy czas zastanawiała się, kiedy składniki przez nią zjedzone dostają się do mleka. Zapytała parę osób uczonych w temacie laktacji (nie mylić z latawcami), ale odpowiedzi konkretnej nie uzyskała. No to skąd, kurtka na wacie, ma człowiek wiedzieć, czy Titukowi zaszkodziło to, co zjadła dziś, wczoraj czy jutro? Moja żona zjadła bułeczkę z jagodami przywiezioną zaledwie parę chwil wcześniej. I od razu na jej twarzy zagościł wyraz wskazujący na narodzenie pomysłu epokowego. "Jeśli zjem bułkę z jagodami i Tituk zrobi kupkę i będzie fioletowa, to będzie można określić po jakim czasie to, co zjem, dostanie się do pokarmu!". Dziewczyna nie pije kawy, więc dopiero po chwili do niej dotarło: "Fioletowe mleko? Jak mleko może być fioletowe? Przecież Tituk musiałby jeść jagody". Opadła na czerwoną kanapę w salonie pokonana przez Wszechświat i Ogólną Teorię Wszystkiego. "No chyba, żeby popijał mleko denaturatem" - bąknąłem niewyraźnie ale tak, żeby mnie nikt nie usłyszał i nie posądził o naruszenie ustawy o wychowaniu w trzeźwości.

sobota, lipca 02, 2005

Sposób na głowy bolenie

Tak jak każda Warszawa ma dwie metody: falenicką i otwocką, tak bolenie głowy można uzyskać co najmniej dwoma sposobami. Pierwszy polega na wprowadzaniu wodnych roztworów organicznych związków chemicznych zmieniających świadomość w kolejności zgodnej ze zmniejszającą się zawartością procentową tego związku w roztworze, zaś drugi wiąże się z częstą pionizacją ciała w porze nocnej wywołaną dźwiękami z końca zakresu wytrzymałości ludzkiego ucha. Ten drugi sposób też zmienia świadomość. Byt też.
O ile świat ma już "pacaneum na kaca", o tyle trudno łagodzić ten drugi objaw. Koledzy mówią, że objawy ustępują po 2 latach. Ale myślę, że na taki łupiący ból głowy pomocne jest, co już dowiodły nasze babki, stawianie pijawek. Gdzie stawiać, tego nie wiem, więc proszę robić to na własną odpowiedzialność i nie przysyłać mi zdjęć z "fryzurą" a la Bob Marley.
My nie mamy pijawek, a ze ssących zwierząt mamy Tituka. Dam znać, czy przystawienie Titukowego aparatu ssąco-drażniącego do głowy przynosi ulgę i uspokojenie. Innym też...