czwartek, czerwca 30, 2005

Nowe 2 zdjecia

Nic nie wymyśliłem, słyszałem tylko wczoraj cytat Tygrysi: "Tituk, śmieszne masz te miny. Co ja mam w tym mleku???".
Zatem uaktualniłem tylko album o 2 nowe zdjęcia. Podpisy do zdjęć proszę zamieszczać w komentarzach.

środa, czerwca 29, 2005

Co nowego.

Uruchomiłem powiadamianie o nowych postach poprzez "news feed". Wystarczy klient obsługujący Atom. Dostępność klienta można sprawdzić to na stronie podanej w Odnośnikach. Sprawdziłem działanie za pomocą Sage'a czyli rozszerzenia do przeglądarki Mozilla Firefox. Jeśli ktoś korzysta z MSIE, też jest dostępne rozszerzenie blogbot lite. Jeśli ktoś to przetestuje, proszę się podzielić komentarzem.
Sprawdziłem też działanie za pomocą klienta Jabbera (PSI) i usługi jabrss. Jest dobrze :o)

wtorek, czerwca 28, 2005

Popalanie szkodzi zdrowiu.

To, że palenie szkodzi zdrowiu wiadomo wszystkim, którzy natknęli się przynajmniej na paczkę papierosów. Popalanie też szkodzi zdrowiu. Rodziców. Bo dał nam dziś w nocy Tituk popalić. 3 razy budził się w nocy próbując w sposób Titukom naturalny zwrócić uwagę na brak uzębienia oraz aparat głosowy doskonale wykształcony do wydawania nieartykułowanych dźwięków. Składniki przepisu na zwrócenie uwagi zamieszczam na końcu, gdyby ktoś chciał spróbować na swoim współspaczu. Spać Tituk nie chciał, nie pomagało noszenie w pozycji poziomej i pionowej połączone z nieudolną choreografią w stylu Kalinka-Zbójnicki-Polka w rytm dźwięków z opisywanej wcześniej karuzeli . Pomogło Tygrysi (żonie) na tyle, że zapomniała na chwilę o niewyspaniu. "Nie machaj nogami, Igor i tak tego nie widzi" - zauważyła z lekkim uśmiechem. Niestety, sytuacja stała się krytyczna do tego stopnia, że zaczęliśmy podejrzewać KOLKĘ(!). Poszukiwania lekarstwa na KOLKĘ poprzez Przyjaciela Google'a wiadomo czym się skończyły - kolką w oku szukającego. Zaprzestaliśmy więc, uznając, że nas poniosło. Procedura taneczno-gastronomiczno-spoczynkowa została powtórzona parokrotnie i już o 11:00 rano Tituk zasnął. Śpi do chwili, gdy piszę. Mama Tituka - Tygrysia - też śpi.

Aha, zdjęcie Tituka z tego wspaniałego okresu trwającego już 4 h opublikowałem jako 10-te w albumie.

PRZEPIS
  1. Położyć się na plecach.
  2. Rytmicznie prostować kończyny zakończone skarpetami, zwykle są to nogi, ale nie należy przykładać do tej konwencji zbyt dużej wagi.
  3. Po ustaleniu rytmu i udanej próbie rozkopania np. koca, rozpocząć niezborne ruchy pozostałymi dwoma kończynami. Można uruchomić także palce do pokazywania gestów uznanych powszechnie za obraźliwe. Czasem się udaje.
  4. Zmarszczyć skórę poniżej linii włosów na głowie oraz zamknąć oczy.
  5. Nabrać powietrze do płuc, rozluźnić zakończenie aparatu głosowego (najczęściej usta, choć Titukom świetnie wychodzi wydobywanie dźwięków inną częścią ciała), po czym szybko nadawać na częstotliwościach ogłuszających.
  6. Przybrać barwę skóry wskazującą na przynależność do plemienia Apaczów lub na wielki wysiłek (zależy, co Ci przychodzi łatwiej).
  7. Powtarzać czynności 2-6 do uzyskania zamierzonego efektu.

niedziela, czerwca 26, 2005

Co nowego.

Wstawiłem odnośnik do albumu ze zdjęciami w sekcji "Odnośniki".

Tituk a komercja wielkopowierzchniowa

Zacznę od tego, że mały jak ma mokro, to czka. Można zatem łatwo rozpoznać (czego nie napisali w instrukcji obsługi noworodka*), że coś poważnego w jego dniu nastąpiło. Odgłosy czkania które się wydobywają, brzmią mniej więcej "ti-tuk". Pewnie jest to dla tego gatunku stworów normalne. Oprócz nazwy systematycznej (wybacz mi, prof. Bartczak!) homo sapie(n)s, należy do jakieś podgrupy albo czegoś podobnego o nazwie łacińskiej tetuucus. W każdym bądź razie nazywam go pieszczotliwie Tituk (dla uczących się polskiego Anglosasów brzmi podobnie jak "hiccup").
Zatem Tituk nie robi sobie nic z otaczającej go rzeczywistości, także tej wysysającej nasze portfele z gotówki. Wywołuje natomiast, zupełnie nie rozumiem dlaczego, okrzyki i westchnienia przechodniów i klientów centrów handlowych. Czy w Warszawie rodzą się tylko dzieci w wieku 1 roku? A może to my jesteśmy dziwni, że zabraliśmy Igora na zakupy? Jakkolwiek, ludzie reagują pozytywnie, głównie płeć żeńska, choć i panowie nie stronili od uśmiechów.
A Tituk? Spał. Więc pewnie Arkadia mu się nie podobała...

___________
* Już pisałem, że nie mam instrukcji, więc gdyby nawet ktoś opisał podobne zachowanie, nic nie wiedziałbym o tym.

czwartek, czerwca 23, 2005

Co znalazłem na jednym z portali aukcyjnych ...

Nazwa aukcji: "Mały zestaw szpiegowski - WARTO!"
Natomiast to, co spowodowało,że mi się ośki rozjechały, brzmi: "[...]
lornetka - sprawna, ładnie przybliża [...]"

Bez komentarza :o)

Myśli z tombaku - cz. 1

Oto, jak zdaniem innych, matka karmiąca postępować powinna:
1. Ryby wędzonej nie jeść, w przeciwnym razie boleściami karmionego skończy się.
2. Ze zwzrostem dziecka, w piersiach zanika pokarm.
3. Piwo działa nie tylko moczopędnie.
4. Niespokojnym dzieciom nogi w makowiny wkładać.
5. Kobieta po urodzeniu dziecka ma nadal dużo cielska.

Testy karuzelowe

Przed chwilą zamontowałem przy łóżku karuzelę zakupioną przez brata. Wykonaliśmy test czułości na głos. Przy płaczu nie został uruchomiony odpowiedni program, natomiast gdy mu się odbiło (czyt. beknął jak stary - mam prawo tak mówić, bo słychać było w salonie!) włączyła się muzyka Bacha. A mówią, że chamskie zachowanie jest karygodne...

wtorek, czerwca 21, 2005

Tabula rasa cd. - czyli o odmóżdżeniu Wujka

Rafuła napisał:
Nie było to wcale skomplikowane
ani trudne do zrozumienia. Dostałem „prikaz” stawienia się w sklepie w celu dokonania ogólnowojskowego przemarszu przez świątynie handlu i miejsca kultu półbożków zbytku, trendu i niczym niepohamowanej komercji, (czyli miejsc, gdzie składa się w ofierze portfele czytelników damskich czasopism). OmcRcP wciągnęła mnie do sklepu z zabawkami. Na pytanie o zabawkę dla dziecka w wieku 36h(!!!???) Pani wskazała na półkę z wypasionymi misiami na linkach. Do wyboru było kilka zestawów. Z 4 melodyjkami w 5 kolorach... 2 melodyjki, 8 kolorowa i 6 sprężyn. 3 kolory, 12 melodyjek i 1 linka itp. itp. W pewnym momencie pani wskazała na coś, co miało 4 melodyjki, 5 sznurkow, alarm, piszczałkę, sikawkę, 2 plastikowe misie, silnik, brzęczyk oraz inne. Zapytałem, czy ma również dostęp do Internetu... o mało baba nie spadła z drabiny·.. Ale stwierdziła, ze pewnie da się to zrobić... No to wziąłem.. Muszę natychmiast Wam dostarczyć.. Już dwa dni wożę w samochodzie... Za chwile będzie śmierdziało jak kierowca tira po wyprawie na Białoruś!!!

poniedziałek, czerwca 20, 2005

Tabula rasa - czyli o odmóżdżeniu ojca

Jestem znów w szpitalu. Wszystko, no prawie wszystko jest w porządku.Mały rośnie jak na drożdżach - 100g w ciągu trzeciej doby. Mówią, że umysł dziecka jest jak niezapisana karta albo jak pusty dysk twardy. Coś trzeba zacząć na tym dysku zapisywać. Pocieszające jest to, że BIOS ma wgrany. Operacje wejścia/wyjścia ograniczają się co prawda do: włączenia alarmu o odpowiednio drażniącej częstotliwości i poziomie hałasu, wprowadzenia (pokarmu) i wydruku w pieluchę. Czasem zdarzają się błędy w rodzaju buffer overflow (konieczna zmiana ubranka lub wymiana osoby trzymającej dziecko) lub zapętlenia programu (brak obsługi tego błędu skutkuje dość długą czkawka). A w ogóle, to nie dostałem instrukcji obsługi... Nie dają do tego modelu? Robotyka w porządku - wymachiwanie kończynami wychodzi coraz lepiej. Jednakże obsługa ruchu ramionami trochę szwankuje, bo kończyny się zderzają ze sobą lub natrafiają na głowę. Hełmu też nie przewidzieli...

Mój brat, okazało się z badań genealogicznych, został wujkiem. Wybrał się do sklepu (mnie przy tym nie było) i rozpoczął wybór karuzeli, czyli czegoś co koncentruje uwagę malca. Nie wiem, ile trwała selekcja. Wybrał karuzelę, która posiada szereg funkcji, poza tym że się kręci: może odtwarzać 4 melodie, włącza się, gdy dziecko zaczyna płakać, ma wbudowany mikrofon do podsłuchu itp. Brakuje tylko kamery. Ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. W końcu trochę się na elektronice znam :o). Mam nadzieję, że Rafuła własnoręcznie opisze, co się działo w trakcie rozmowy ze sprzedawczynią...

Wracając do wydarzeń w szpitalu. Poszedłem tam do toalety, która jest przystosowana do potrzeb kobiet na oddziale położniczym. Różne udogodnienia. Ale.. Trzeba "po" spuścić wodę. Nie rozglądając się szczególnie uważnie zauważyłem sznurek z charakterystycznym białym plastikowym uchwytem o kształcie stożka. No to pociągnąłem. Nic. To jeszcze raz. Znów brak efektu. Podniosłem wzrok. Zdziwiło mnie, że nie wisi na ścianie rezerwuar, (dla młodszych czytelników - zbiornik na wodę). Wolnym ruchem podążyłem wzrokiem od białego uchwytu do miejsca, w którym sznurek miał swój początek. Napis "ALARM" nie sugerował, że po pociągnięciu popłynie woda, chyba że ktoś mi zaraz zmyje głowę. Owszem przybiegła pielęgniarka, staksowała mnie spojrzeniem, ale chyba nie wyglądałem jak kobieta, tym bardziej w ciąży.
To na razie tyle.

piątek, czerwca 17, 2005

Igor :o)

Witajcie.

To będzie krótki wpis. Krótki, choć ważny. Dziś o godzinie 11:15 przed południem urodził nam się syn. Igor, takie imię wybraliśmy dla malca. Jego podróż do świata zewnętrznego zakończyła się spektakularnie i ekspresowo. O 7:00 Ania (moja żona, zwana też Tygryskiem) obudziła mnie słowami, że to będzie dziś. Sensowność mojej odpowiedzi była wprost proporcjonalna do ilości snu, a że spałem tylko 3 godziny, to odpowiedziałem bez sensu: "A nie możesz jeszcze poczekać? Zrobiłaś kawę?". Potem już zaczęło się zbieranie do wyjścia. O 9:00 ruszyliśmy do szpitala na Żelaznej, gdzie planowaliśmy rodzić. Po 30 minutach jazdy samochodem, podczas której Ania miała doznania, przy których wyjście z Matrixa to betka, dotarliśmy na miejsce. Rejestracja, potem KTG. W czasie skurczów Tygrys odlatuje. No i skucha. Nie ma miejsc! Jedyne szpitale, gdzie można się udać to Inflancka i Praski. Decydujemy się na Praski. Jest ok. 10:20. Dojeżdzamy do szpitala, gdzie poprzedniego dnia rodziła jedna z Foremek - Diana, i ten sam schemat: rejestracja, KTG, badanie. W czasie badania okazuje się, że bieiem do sali porodowej. Anię zabrała położna, ja zebrałem rzeczy. A było tego sporo. Wpadłem na salę, Ania w pogotowiu, parę (!) pań z obsługi i ... zaczyna się poród. [...] Po 45 minutach na świat przychodzi Igor. Brzdąc waży 3350g i mierzy 55 cm. To widać od razu to jego długie rzęsy, lok na czole wyglądający jak tornado i krzywe palce wskazujące. Poźniej dokończę. Teraz zjadam ziemniaki z kefirem i wracam do szpitala z zakupami. Link do zdjęć wstawię później.