sobota, lipca 23, 2005

O nowych przyjaźniach Tituka


Oj, ciężko się skupić. Ciężko się skupić, jeśli trzeba się skupiać na Tituku, skutkiem czego blog, choć nie tylko to, ledwo żyją. Popadliśmy w rutynę bycia strażakiem - staramy się "gasić pożary" wywołane przez zwiększanie entropii układu złożonego z Tituka i jego małego wszechświata. Czasem nawet czuję się, jak cząsteczka wykonująca chaotyczne ruchy Browna albo demon Maxwella. Wszystko po to, żeby układ wrócił do równowagi, a to wymaga energii. I pomysłów z innego wszechświata.
Nie pamiętam, od czego się zaczęło, ale pewnie od nieprzespanej do końca nocy, dużej ilości wzbudzeń Tituka prawie do stanu świecenia - bywa wtedy "czerwony jak cegła" i emituje energię akustyczną w górnym pasmie częstotliwości akustycznych. A skubany potrafi wystarczająco długo i nie wytrzymasz, tego pewien jestem. Jak mawiała nasza położna: "Jeśli płacze, to nie znaczy, że jest głodne, chore lub ma kolkę. Może się nudzić!".
Prawdopodobieństwo jest dość duże. Tituk, jak się okazuje, zapałał wielką sympatią do Su. Na jej widok, choć zdaje się raczej na dźwięk, reaguje koncentracją, brakiem aktywności kończyn i wpatrywaniem się w jej kształt. Lubi jej ciepło. Co ciekawe, nie przeszkadza mu jej jednostajna melodia. Kim jest Su? Już w następnej odsłonie. Jeśli chcecie zgadywać, proszę bardzo.
Zamieszczam zdjęcie Tituka z Lulą, która wtarabaniła się dziś do wózka. Ostatecznie kiedyś, w erze przed-Titukowej, koty tam rządziły. Jak widać adaptacja ssaków występuje nadal, te bardziej przystosowane (tituki) wypierają mniej przystosowane (koty).

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

mam pewne podejrzenia - czy Su jest brunetką? ;)

Yagoolar pisze...

Można byłoby tak powiedzieć, gdyby miała włosy :o)