poniedziałek, czerwca 20, 2005

Tabula rasa - czyli o odmóżdżeniu ojca

Jestem znów w szpitalu. Wszystko, no prawie wszystko jest w porządku.Mały rośnie jak na drożdżach - 100g w ciągu trzeciej doby. Mówią, że umysł dziecka jest jak niezapisana karta albo jak pusty dysk twardy. Coś trzeba zacząć na tym dysku zapisywać. Pocieszające jest to, że BIOS ma wgrany. Operacje wejścia/wyjścia ograniczają się co prawda do: włączenia alarmu o odpowiednio drażniącej częstotliwości i poziomie hałasu, wprowadzenia (pokarmu) i wydruku w pieluchę. Czasem zdarzają się błędy w rodzaju buffer overflow (konieczna zmiana ubranka lub wymiana osoby trzymającej dziecko) lub zapętlenia programu (brak obsługi tego błędu skutkuje dość długą czkawka). A w ogóle, to nie dostałem instrukcji obsługi... Nie dają do tego modelu? Robotyka w porządku - wymachiwanie kończynami wychodzi coraz lepiej. Jednakże obsługa ruchu ramionami trochę szwankuje, bo kończyny się zderzają ze sobą lub natrafiają na głowę. Hełmu też nie przewidzieli...

Mój brat, okazało się z badań genealogicznych, został wujkiem. Wybrał się do sklepu (mnie przy tym nie było) i rozpoczął wybór karuzeli, czyli czegoś co koncentruje uwagę malca. Nie wiem, ile trwała selekcja. Wybrał karuzelę, która posiada szereg funkcji, poza tym że się kręci: może odtwarzać 4 melodie, włącza się, gdy dziecko zaczyna płakać, ma wbudowany mikrofon do podsłuchu itp. Brakuje tylko kamery. Ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. W końcu trochę się na elektronice znam :o). Mam nadzieję, że Rafuła własnoręcznie opisze, co się działo w trakcie rozmowy ze sprzedawczynią...

Wracając do wydarzeń w szpitalu. Poszedłem tam do toalety, która jest przystosowana do potrzeb kobiet na oddziale położniczym. Różne udogodnienia. Ale.. Trzeba "po" spuścić wodę. Nie rozglądając się szczególnie uważnie zauważyłem sznurek z charakterystycznym białym plastikowym uchwytem o kształcie stożka. No to pociągnąłem. Nic. To jeszcze raz. Znów brak efektu. Podniosłem wzrok. Zdziwiło mnie, że nie wisi na ścianie rezerwuar, (dla młodszych czytelników - zbiornik na wodę). Wolnym ruchem podążyłem wzrokiem od białego uchwytu do miejsca, w którym sznurek miał swój początek. Napis "ALARM" nie sugerował, że po pociągnięciu popłynie woda, chyba że ktoś mi zaraz zmyje głowę. Owszem przybiegła pielęgniarka, staksowała mnie spojrzeniem, ale chyba nie wyglądałem jak kobieta, tym bardziej w ciąży.
To na razie tyle.

Brak komentarzy: