piątek, czerwca 17, 2005

Igor :o)

Witajcie.

To będzie krótki wpis. Krótki, choć ważny. Dziś o godzinie 11:15 przed południem urodził nam się syn. Igor, takie imię wybraliśmy dla malca. Jego podróż do świata zewnętrznego zakończyła się spektakularnie i ekspresowo. O 7:00 Ania (moja żona, zwana też Tygryskiem) obudziła mnie słowami, że to będzie dziś. Sensowność mojej odpowiedzi była wprost proporcjonalna do ilości snu, a że spałem tylko 3 godziny, to odpowiedziałem bez sensu: "A nie możesz jeszcze poczekać? Zrobiłaś kawę?". Potem już zaczęło się zbieranie do wyjścia. O 9:00 ruszyliśmy do szpitala na Żelaznej, gdzie planowaliśmy rodzić. Po 30 minutach jazdy samochodem, podczas której Ania miała doznania, przy których wyjście z Matrixa to betka, dotarliśmy na miejsce. Rejestracja, potem KTG. W czasie skurczów Tygrys odlatuje. No i skucha. Nie ma miejsc! Jedyne szpitale, gdzie można się udać to Inflancka i Praski. Decydujemy się na Praski. Jest ok. 10:20. Dojeżdzamy do szpitala, gdzie poprzedniego dnia rodziła jedna z Foremek - Diana, i ten sam schemat: rejestracja, KTG, badanie. W czasie badania okazuje się, że bieiem do sali porodowej. Anię zabrała położna, ja zebrałem rzeczy. A było tego sporo. Wpadłem na salę, Ania w pogotowiu, parę (!) pań z obsługi i ... zaczyna się poród. [...] Po 45 minutach na świat przychodzi Igor. Brzdąc waży 3350g i mierzy 55 cm. To widać od razu to jego długie rzęsy, lok na czole wyglądający jak tornado i krzywe palce wskazujące. Poźniej dokończę. Teraz zjadam ziemniaki z kefirem i wracam do szpitala z zakupami. Link do zdjęć wstawię później.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

O no zesz mamo jak fajnie !!!!!!!!!! Gratuluje Mamie, Tacie no i przede wszystkim Małemu :) Cieszę się razem z Wami!!!!!!!